Potrzeba matką wynalazku tak mówi przysłowie i taka zdaje się jest
prawda. Zachciało mi się wczoraj pysznego aromatycznego pieczywa a że
piekarnie w niedziele u nas zamknięte, trzeba bylo samemu coś upiec.
Przetrząsnęłam więc strony intenetowe i tym oto sposobem zagościły u
nas na stole pyszne ziołowe bułeczki.
Składniki:
- 12 g drożdży suchych lub 24 g drożdży świeżych
- 3,5 lub 3 i 3/4 szklanki mąki
- 2 łyżeczki cukru trzcinowego
- 1 i 1/2 łyżeczki soli
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- 1 szklanka naturalnego napoju sojowego lub mleka
- 1 jajo
- 4 duże łyżki dowolnych suszonych lub świeżych posiekanych ziół (ja dałam świeży koperek i suszoną bazylię bo akurat to miałam w domu)
do posmarowania:
- jajo roztrzepane
- sól morska, sezam lub inne ziarenka według fantazji
Przygotowanie:
1. Suszone drożdże mieszamy z mąką (ze świeżych zrobić wcześniej
zaczyn).
2. Dodajemy pozostałe składniki: oliwe, napój sojowy, cukier, sól, jajo
i zioła (jajo nie może być prosto z lodowki, bo zabije drożdże a napoj
sojowy zawsze delikatnie podgrzewam - składniki nie mogą być ani gorące
ani zimne, bo to sprawia, że drożdże źle pracują) mieszamy je
poczatkowo łyżką, a potem wyrabiamy z nich już dlonią gładkie ciasto.
3. Gotowe gładkie, elastyczne i odchodzące od dłoni ciasto formujemy w
kulę, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w cieple miejsce na około 1,5
godziny do podwojenia objętości.
4. Wyrośnięte ciasto ponownie krótko wyrabiamy i formujemy z niego 12
niedużych bułeczek i układamy je na blaszce wyłożonej papierem do
pieczenia, zachowując niewielkie odstępy, tak by podczas rośnięcia
bułeczki się ze sobą połączyły. Przykrywamy je i odstawiamy do
wyrośnięcia na około 45 minut.
5. Następnie bułeczki wkładamy do rozgrzanego piekarnika na 25-30
minut temperatura 180°C.
6. Gotowe buleczki studzimy na kratce.
Są pyszne, a zapach w domu podczas pieczenia cudny :)
Przepis zmodyfikowałam według własnego uznania, orginalny znajdziecie na
blogu "Moje wypieki".
Smacznego :)